Numer 27 / 2015

Gdy słuchasz, „ono” też słucha

Antye Greie-Ripatti , tłum. Dorota Żurek

Wnioski z przebiegu tworzenia LAB dla dzieci w Hailuoto w Finlandii, czyli próba ujarzmienia chaosu podczas realizacji.

Hailuoto, uczestnicy LAB, żródło: archiwum Hai Art

O Johnie Cage’u dowiedziałam się, kiedy miałam trzydzieści lat. Czasami wyobrażam sobie, jak by to było, gdyby któryś z moich nauczycieli ze szkoły podstawowej pokazał mi jego twórczość. Być może moje życie poważnie by się zmieniło i nabrało większego sensu o wiele wcześniej. Ale nie miałam takiego nauczyciela.

Gdy słuchasz, „ono” też słucha: teza zawsze prawdziwa.

Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy słucha się dzieci, one też słuchają. Pierwszy raz zauważyłam to u własnego dziecka. Nigdy nie lekceważyłam tego, co moja córka miała do powiedzenia, bez względu na to, jak błahe, błędne lub proste by to nie było, i odkryłam, że w zamian obdarzyła mnie takim samym szacunkiem. To bardzo prosta zasada. Praktykując słuchanie uczysz podstawowej umiejętności: uosabiasz wrażliwość, zachęcasz do otwartości i dzięki temu — zaszczepiasz umiejętność zwracania uwagi na otaczający świat. Słuchanie jest jedną z naszych najbardziej podstawowych czynności. Możliwe, że o wiele ważniejszą, niż zdajemy sobie sprawę lub niż nauczono nas dostrzegać.

W 2011 roku założyłam organizację artystyczną Hai Art skupiającą się na dźwięku w przestrzeni publicznej, położoną na odległej wyspie Hailuoto w północnej Finlandii – w kraju,  gdzie sztuka dźwiękowa nie była wówczas czymś powszechnie znanym, szanowanym czy choćby uznawanym za sensowne. Dzięki stypendium artystycznemu ze środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich zorganizowaliśmy konferencję, ugościliśmy dziesięciu artystów-rezydentów oraz opracowaliśmy oparty na dźwięku program dla dzieci. Nasza praca z dziećmi nie została do tej pory omówiona teoretycznie, niniejszy tekst jest zatem moją pierwszą próbą opisania i sformułowania założeń projektu.

Chciałabym opowiedzieć historię naszej wioski na wyspie z perspektywy tworzenia mediaLAB, które przekształciło się w makerLAB, oraz przedstawić swoje spostrzeżenia, przebytą drogę i proces myślowy towarzyszące tej eksperymentalnej off-edukacji (edukacji zorganizowanej poza instytucjami kontrolowanymi przez rząd oraz inne organy), opartej na interaktywizującym podejściu „zrób to z innymi” [DIWO – Do It With Others].

Na początku była cisza, a raczej ciągły wiatr.

SŁUCHANIE

Okazuje się, że 6-latkowie są wyśmienitymi słuchaczami. W 2012 roku przeprowadziłam cykl warsztatów ze słuchania z przedszkolakami. Puszczałam im przygotowane wcześniej nagrania terenowe, prosiłam, żeby zamknęli oczy i słuchali odgłosów lwów, wiatru, liści i komarów; ich spostrzeżenia dotyczące wrażeń słuchowych były bystre i celne. Następnie naśladowaliśmy te dźwięki, na przykład wiatru albo lwów, za pomocą własnych głosów. Małe dzieci są najbardziej odważnymi naśladowcami dźwięków, jakich spotkałam. Przy pomocy prostego edytora o nazwie Amadeus Pro analizowaliśmy zapis fal akustycznych słyszanych odgłosów, a następnie odtwarzaliśmy je od końca, zapętlaliśmy i montowaliśmy. Dotychczas uczyłam obróbki dźwięku tylko ludzi dorosłych; w przypadku tej losowej grupy 6-latków nie mogłam nie zauważyć, że jeśli chodzi o szybkość, zdolność pojmowania oraz gotowość umysłową znacznie przewyższali któregokolwiek z dorosłych, z którymi pracowałam. Późniejsze doświadczenia w pracy z dziećmi tylko to potwierdziły.

MIĘDZYKULTUROWA WYMIANA DŹWIĘKOWA

W 2012 roku Hai Art wzięło udział w projekcie „The City Rings”, międzynarodowym dźwiękowym przedsięwzięciu pedagogicznym zainicjowanym przez Aifoon (Belgia), MTG/Sons de Barcelona (Hiszpania) oraz Sound & Music (Wielka Brytania), przygotowanym i opracowanym w ramach programu „Sounds of Europe”1. W projekcie tym Hai Art uczestniczyło razem ze szkołą podstawową z Londynu i szkołą z Bragi w Portugalii. Warsztaty odbywały się jednocześnie w tych trzech szkołach w różnych krajach Europy. Zamysł był taki, żeby w warunkach szkolnych zachęcić dzieci do wymiany doświadczeń na temat ich otoczenia, a zarazem zgłębić i popracować nad medium, jakim jest dźwięk. Podczas warsztatów uczniowie poznawali kreatywne sposoby słuchania, rejestracji i edycji dźwięku oraz elektronicznej kompozycji. Kolejną ważną częścią projektu było słuchanie „innych” – ludzi podobnych do nas, ale pochodzących z różnych części Europy. Z pewnością różnice, szczególnie pomiędzy naszą wyspą Hailuoto a szkołą w Londynie, były kolosalne, ale gdy słuchaliśmy siebie nawzajem, odkrywaliśmy podobieństwa.

Miejscowa szkoła podstawowa wraz z nauczycielem zajęć artystycznych zgodzili się przeprowadzić 6-tygodniowy warsztat z uczniami piątej klasy. Pierwsza lekcja polegała na wsłuchiwaniu się w najbliższe otoczenie. W ciszy skupiliśmy się na dźwiękach z naszej sali i szkoły i zdaliśmy sobie sprawę z nieustannego zanieczyszczenia dźwiękiem, którego źródłem był działający w klasie klimatyzator. Zapoznałam dzieci z obsługą różnego typu dyktafonów: TASCAM DR-1, Zoom H4n i Roland R-05. Niektóre dzieci nie czuły się pewnie w posługiwaniu się technologią, ale okazało się, że obsługa tych urządzeń nie sprawiała nikomu problemu. Uświadomiliśmy sobie, że na wszystkich nagraniach ze szkoły będzie słychać klimatyzator, sprawdziliśmy, jakie dźwięki generują nasze ubrania i jak głośny na nagraniu może okazać się nawet najmniejszy szelest. Pracowaliśmy nad świadomością dźwięku. Omawialiśmy ogólnie sposoby jego rejestracji oraz to, jakie parametry trzeba wziąć pod uwagę: głośność, wyrównanie poziomów, technikę użycia mikrofonu, jego umiejscowienie i tak dalej. Lekcje prowadziłam po angielsku, a nauczyciel przyjął rolę tłumacza.

Nagrywaliśmy odgłosy różnych niepozornych obiektów, łącznie ze szkolnym wyposażeniem, dzięki czemu odkryliśmy dźwiękowy potencjał zwyczajnych przedmiotów. Nawet te drobne sprzęty wydawały wspaniałe, stanowiące dla nas punkt wyjścia dźwięki – piękne i perkusyjne! Od razu wpadliśmy na pomysł, żeby stworzyć z nich rytmy. Dźwięki i kompozycje wymienialiśmy pomiędzy naszymi trzema szkołami za pomocą strony do udostępniania plików Freesound2. Nagrania stały się podstawą rozważań i zrozumienia wartości dźwięku, jak również zostały wykorzystane do przygotowania nowych ćwiczeń.

Dzięki komponowaniu z użyciem samodzielnie zarejestrowanych dźwięków byliśmy w stanie lepiej zrozumieć, jak powstaje muzyka elektroniczna. Wielką frajdę sprawiło nam też komponowanie z wykorzystaniem nagrań otrzymanych od pozostałych szkół. Do dwóch laptopów podłączyliśmy Radial, looper oparty na Max (oprogramowaniu audiowizualnym stworzonym przez Cycling74), do kolejnego laptopa podłączyliśmy Logic Pro i kontroler MIDI; z zarejestrowanych dźwięków stworzyliśmy sample poszczególnych instrumentów, następnie puściliśmy je i zapisaliśmy rezultat. Żeby dodać smaczku naszym utworom nagraliśmy też wykrzyczane fińskie słowa. Kiedy później wspólnie słuchaliśmy nagrań sporządzonych przez pozostałe szkoły, dodatkowo je przy tym omawialiśmy. Byliśmy bardzo ciekawi, w jaki sposób zostały przez nich wykorzystane pojedyncze dźwięki. Staraliśmy się opisać słowami to, co słyszeliśmy — dzieci używały słów takich jak: „skomplikowane”, „charakterystyczne”, „dziwne”, „nowoczesne” lub „przypominające muzykę”. Rezultaty okazały się bardzo twórcze.

W ramach zadania domowego, przed kolejnym spotkaniem każde z dzieci dostało dyktafon, żeby nagrać parę dźwięków ze swojego najbliższego otoczenia. Nagrania zostały potem przeanalizowane w szkole, a nauczyciel opowiedział o tym tak:

„Antye pokazała nam wcześniej, jak używać dyktafonów. W Hailuoto często jest wietrznie tak jak dzisiaj, więc przy nagrywaniu na zewnątrz potrzebna jest osłonka na mikrofon. Wyszliśmy szukać dźwięków wokół szkoły i zapisaliśmy je. Potem słuchaliśmy ich wspólnie. Nagrania nie były zbyt dobre jakościowo: niektóre dźwięki były za głośne, inne za ciche. Musimy nauczyć się więcej o czułości mikrofonów i bardziej uważać w czasie nagrywania. Ważne jest na przykład to, w jakiej odległości od źródła dźwięku się znajdujemy. Ptaki śpiewały jak szalone, ale były zbyt daleko, więc nagrania wyszły bardzo ciche. Czasami wokół wybrzmiewa dużo niepożądanych dźwięków, które zakłócają nagrania. W Hailuoto burzą teraz budynek szkoły średniej i odgłosy demolowania słychać wszędzie. Ale te dźwięki też są bardzo ciekawe! Bach, bum, trach!”

LAB

Mniej więcej po roku pracy z dziećmi w szkole i przedszkolu, oraz – na prośbę grupy nastolatków – prowadzeniu lekcji tworzenia muzyki (w stylu Skrillexa) w lokalnym klubie młodzieżowym, zrozumiałam, że potrzebne jest w wiosce miejsce, do którego wszyscy będą mieli dostęp i gdzie będzie można przechowywać sprzęt. Rozważałam dzielenie lokalu z którąś z miejscowych organizacji, ale w końcu zdecydowałam się wynająć starą opuszczoną kawiarnię w centrum, między supermarketem a bankiem, żeby otworzyć tam laboratorium medialne. Dzień otwarcia LAB był ekscytujący – miejsce to miało energię ośrodka miejskiego, ale czy na terenach wiejskich będzie działało równie dobrze?

W tamtym momencie miałam wrażenie, że dzieci na wyspie wychowują się w niebiańskim otoczeniu wśród natury i zwierząt, ale nie mają dobrego dostępu do technologii i edukacji w tym zakresie. Chciałam podzielić się z nimi swoją wiedzą, ale intrygowała mnie też ta szczególna mieszanka – życie blisko zarówno natury jak i technologii – czyli coś, co sama wybrałam dla siebie jako artystka.

Z pomocą środków ze stypendium wyposażyłam LAB w głośniki, MacBooka z oprogramowaniem Logic, sześć iPadów 2, dyktafony oraz masę prywatnego sprzętu, który jako muzycy elektroniczni zgromadziliśmy razem z moim partnerem: kontrolery MIDI, automaty perkusyjne, efekty, stół mikserski, kable. W tym czasie tablety zaczynały zyskiwać coraz większą popularność i, podobnie jak wielu innych, odkryłam ich edukacyjny potencjał, mimo że nie wiedziałam jeszcze dokładnie, jak urządzenia smart wpływają na proces nauczania. Mam pełną świadomość korporacyjnych i imperialistycznych implikacji związanych z urządzeniami takimi jak iPady, więc zależy mi także na edukowaniu na temat technologii, które się za nimi kryją. Dzieci stale noszą przy sobie smartfony, co sprawia, że jeszcze ważniejsze jest dla mnie nauczenie ich obsługi, jak również zagadnień estetycznych i etycznych związanych z tymi potężnymi mini-komputerami oraz ich oprogramowaniem.

Jestem przekonana, że dorośli powinni być odpowiedzialni za uczenie dzieci na temat wielopoziomowości technologii, z którą wszyscy mamy dziś styczność. Każdego dnia staje się coraz bardziej jasne, że musimy nauczyć je tego, czego nas nikt nigdy nie uczył. Zagadnienia takie jak na przykład kwestia prywatności zmieniają się na bieżąco i oddziałuje to w bezpośredni sposób na nasze dzieci. To dzieje się właśnie teraz. Nauczanie musi przekształcić się w nową metodę edukacji w „czasie rzeczywistym”, z racji tego, że doświadczamy pojawiających się udoskonaleń w tym samym momencie, co dziecko, które szybciej je opanowuje i poświęca mu więcej czasu niż dorośli. Musimy dodać do tego pewien rodzaj zrozumienia, wymiar polityczny i filozoficzny; musimy opracować standardy, które możemy zastosować w tych szybko zmieniających się czasach. Być może nie możemy czekać aż wykształcą się nowe pokolenia nauczycieli. Musimy się obudzić.

Zaczęliśmy od otwierania muzycznego LAB raz w tygodniu i przedszkolnego LAB co semestr. Na początku, co najmniej przez rok, zajmowaliśmy się wyłącznie tworzeniem muzyki. Tygodniami szukałam najlepszych aplikacji muzycznych. W tej chwili Hai Art posiada ich około stu i wszystkie zostały w którymś momencie wypróbowane przez większość dzieci.

Kuratorstwo czy też ramy naszych działań były zależne od wyboru technologii i aplikacji. To właśnie aplikacje są kuratorstwem.

Nie było moim zamysłem mówienie dzieciom, co mają robić: poprzez rolę kuratora technologii, oprogramowania i sprzętu chciałam stworzyć im warunki, w ramach których mogłyby pracować niezależnie. Byłam obecna, słuchałam i angażowałam się, gdy pojawiał się jakiś problem, ale głównie pozwalałam im po prostu samodzielnie wszystko rozgryźć. Chciałam stworzyć bezpieczną przestrzeń prób i błędów. Przestrzeń poza szkołą i poza domem. Wkrótce LAB stało się całym moim życiem i wymagało wiele poświęcenia. Bywały takie momenty, kiedy miałam wokół siebie piętnastu uczniów, którzy wykrzykiwali moje imię i mówili do mnie w języku, który (jako Niemka) rozumiałam tylko częściowo. Biegałam od jednego do drugiego, podziwiając, słuchając, poprawiając, pomagając lub przyjmując pomoc. To był wspaniały, szalony, radosny i bogaty w wyzwania czas.

Wszystko sprowadzało się do tego, że tworzyliśmy razem muzykę! Co to znaczy?

iPAD ORCHESTRA HAILUOTO

Założyłam iPad Orchestra w 2012 roku. Po przeprowadzeniu niezliczonej liczby warsztatów w luźnych grupach zdałam sobie sprawę z potencjału niemal niewerbalnej współpracy poprzez muzykę. Zaczęliśmy od podzielenia się na małe 2–4-osobowe grupy, które wspólnie tworzyły muzykę. Przyjęliśmy metodę podobną do tej, którą stosują zespoły, kiedy komponują piosenki: jedno dziecko grało rytm, inne melodię, inne dodatkowe dźwięki, a inne na przykład linię basu. Nie byliśmy jednak tak kategoryczni, używaliśmy aplikacji takich jak iMPC, Launchpad, RealBeat, Singing Fingers, PixelWave, Sylo Synth, Soundrop, Dubpad, Synthmate i wiele innych. Prowadzący warsztaty pomogli w złożeniu utworów w całość i zaczęliśmy przygotowania do występów. We współpracy z miejscowym zakładem metalowym zbudowaliśmy jasnożółte stojaki na iPady. Po trzech latach grania wystąpiliśmy do tej pory z dziesięcioma koncertami i napisaliśmy wiele utworów przeznaczonych do wykonania przy pomocy aplikacji. W zeszłym roku wystąpiliśmy na gali dziecięcego festiwalu filmowego w Oulu, najbliższym większym mieście od Hailuto, i był to bardzo wyzwalający sukces. Mały klub młodzieżowy z wiejskich terenów został zaproszony do zagrania poważnego występu. Było wspaniale! Pękaliśmy z dumy.

Doceniam prostotę i natychmiastowe rezultaty, jakie można uzyskać przy pomocy takich instrumentów muzycznych. Aplikacje są (często) świetne, gdy chodzi o wykonywanie jednego prostego zadania. Nie spodziewam się, żeby którekolwiek z tych dzieci w przyszłości zajęło się muzyką; prawdę powiedziawszy, mam nadzieję, że tak się nie stanie. Wierzę, że uczą się zasad, które będą mogły wykorzystać w każdej dziedzinie. Celem jest to, aby zająć się abstrakcyjną formą ekspresji, która nie skupia się przede wszystkim na obowiązujących opiniach i zasadach. To wyzwalające i według mnie jest to świetna lekcja życiowa. Robisz coś z pasją, razem z innymi i osiągasz sukces. Mam nadzieję zaszczepiać tę opartą na zaufaniu metodę, która uczy pewności siebie na całe życie. W przeciwieństwie do klasycznej edukacji muzycznej, gdzie zwykle istnieje z góry określony cel, na przykład żeby dobrze zagrać utwór Mozarta, tu nie ma żadnego celu poza wspieraniem pewności siebie. W tym roku planujemy wydać album.

GRY KOMPUTEROWE

Z czasem LAB ewoluowało. Po udanym koncercie iPad Orchestra nagrodziłam zespoły i wprowadziłam do LAB gry, kupując dwie: Minecraft i Monument Valley. Proces edukacyjny prowadzący do zrozumienia magii i niebezpieczeństw gry Minecraft był przedsięwzięciem samym w sobie, ale w końcu udało nam się uruchomić własny serwer i zbudowaliśmy w nim swoje światy. Ustanowiliśmy różne zasady, na przykład „Minecraft: tylko tryb Kreatywny” oraz „ŻADNYCH CUKIERKÓW”. Zauważyłam coś bardzo ciekawego jeśli chodzi o stereotypy genderowe: podczas gdy wszyscy chłopcy wybierali Minecraft i trzeba było ich naprowadzać i zachęcać do gry w Monument Valley, z dziewczynkami było odwrotnie. W Minecraft nie ma żadnej domyślnej bohaterki, a w Monument Valley główna postać to kobieta. Jeśli na tym etapie czytelnik nie orientuje się, o jakie gry chodzi, warto się tym jednak zainteresować, bo pokolenie, które teraz dorasta, będzie pokoleniem Minecraft. Na razie nie wiadomo jeszcze, co to oznacza. Zaczęliśmy używać też innych fajnych gier, na przykład: Feed the Head, Windosill, The Human Body, Toca Lab, Contre Jour, Clumsy Ninja, Math Evolve, Plants i Kiwanuka. Aby odróżnić bezsensowne gry od tych wartościowych, trzeba przeprowadzić gorliwe dochodzenie i uruchomić sieć kontaktów.

Wprowadziłam różne formy kodowania za pomocą małych aplikacji takich jak Scratch, Processing, Codecademy i Tynker, a także kodowanie wizualne poprzez Processing. Niektóre dzieci bardzo chętnie manipulowały szkicami; jeden z chłopców przygotował szkic, którego użył podczas występu ze swoim zespołem iPadowym. Po jakimś czasie niektóre dzieci wyraziły zainteresowanie budową komputerów. Najpierw użyliśmy starego Maca, żeby wypróbować różne systemy operacyjne, a w końcu kupiliśmy Raspberry Pi 2 i zbudowaliśmy go wspólnie w małej grupie. Nagraliśmy też dokument w języku fińskim, w którym 12-letni prowadzący przedstawia zalety Raspberry Pi jako wielofunkcyjnego i przydatnego komputera w przystępnej cenie.

W Hai Art zaangażowane były też inne osoby prowadzące warsztaty, a w okresie wakacyjnym również starsze dzieci. Tiina Sainila otworzyła sekcję taneczną, a jeden z wolontariuszy stworzył LAB poświęcone sprzętowi komputerowemu. Tamtego roku kupiliśmy wielofunkcyjny zestaw do konstrukcji elektronicznych littleBits i przeprowadziliśmy bogaty cykl zajęć street artu i graffiti. Dzięki nowym osobom prowadzącym warsztaty zaczęło się dziać coraz więcej różnych inicjatyw. Latem 2014 roku nasza nowa LABmaster Tiina Lapola zainaugurowała LAB na wolnym powietrzu, które polegało na tym, że spotykaliśmy się w LAB, zabieraliśmy dyktafony, urządzenia przenośne, aparaty, małe głośniczki na baterie oraz przekąskę w postaci krojonych warzyw i wyruszaliśmy na wyprawy rowerowe do ciekawych pod względem przyrodniczym miejsc w okolicy. Okazało się, że te wyprawy są bardzo ważne i ciekawe. Przez ostatni rok LAB otwarte jest codziennie przez około dwie godziny po szkole. Założyliśmy własny kanał na YouTube: Growing up in #Hailuoto i robiliśmy wiele innych rzeczy.

SOUND MAP HAILUOTO

Jest jedna rzecz, która wzbudziła moje poważne wątpliwości: dlaczego w szkole dzieci nie uczy się programowania? Czy to przemyślana manipulacja ze strony władz, które chcą mieć pewność, że dzieci nie staną się mądrzejsze od nich? Zastanawiam się, na ile odpowiedzialne jest społeczeństwo, jeśli nie uczy podstawowych języków, w których zaprojektowane są urządzenia, na których wszyscy nieustannie i bezgranicznie polegamy? Z tej próżni zrodził się mój pomysł, żebyśmy wspólnie stworzyli aplikację dźwiękową i przygotowali rozbudowany projekt związany z kodem, wyglądem, zawartością, pomysłami, estetyką i procesami, które kryją się za komercyjną stroną urządzeń, którymi wszystkie dzieci się bawią.

Hai Art zaprosiło na wyspę Juana Carlosa Duarte Regino, studenta Uniwersytetu Aalto w Helsinkach, urodzonego w Meksyku artystę zajmującego się dźwiękiem i kodowaniem, aby pomógł nam opracować aplikację dźwiękową na iPada i zarazem uczcić naszą iPad Orchestra jako genderowo równościowy, społecznie zróżnicowany zespół muzyczny. Naszym celem było stworzenie jednej funkcjonalnej aplikacji dźwiękowej, która byłaby wynikiem wspólnego projektu społeczności Hai Art. Ponownie zaproponowaliśmy współpracę miejscowej szkole podstawowej, która zgodziła się, abyśmy poprosili wszystkich uczniów o zaprojektowanie podczas zajęć artystycznych własnej aplikacji dźwiękowej na papierze. Następnie zaprosiliśmy dyrektora artystycznego pobliskiej firmy produkującej gry, aby opowiedział o swojej pracy oraz podał przykłady, jak projektuje się gry i aplikacje.

Całe przedsięwzięcie obejmowało następujące działania: zaprojektowanie wymyślonych aplikacji, zrewidowanie i sformułowanie nowych pomysłów, uczestnictwo w warsztatach opracowywania i tworzenia interfejsów, utworzenie grup roboczych, a następnie przygotowanie dźwiękowej lub muzycznej aplikacji na iPada za pomocą programowania iOS opartego na openFrameworks i bibliotece ofxPd. Odwiedzaliśmy szkołę dwa, trzy razy w tygodniu i przez około dwie, trzy godziny pracowaliśmy nad pomysłami. Najpierw odbyliśmy spotkanie z nauczycielami i dyrektorem szkoły. Później zapoznałam z ideą projektu wszystkie klasy i poprosiłam dzieci, aby każde z nich wymyśliło i zaprojektowało aplikację (dźwiękową) na papierze. Po tygodniu spotkaliśmy się ponownie, aby wspólnie omówić rezultaty. Któregoś tygodnia przyjechał do nas grafik, który przygotował wprowadzenie do zasad projektowania. Później stworzyliśmy grupę roboczą składającą się z około dwudziestu pięciorga dzieci, które chciały wziąć udział w tworzeniu aplikacji. Spotkali się z Juanem, artystą, który objaśnił im zasady projektowania aplikacji dźwiękowych i kod używany w tym procesie. Dzieci, które wzięły udział w warsztatach, zabraliśmy w nagrodę na wycieczkę do pobliskiej firmy produkującej gry LudoCraft w Oulu.

Zbudowaliśmy prototyp Sound Map Hailuoto (Mapy Dźwiękowej Hailuoto) w MobMuPlat i zaprezentowaliśmy go całej szkole. Po wakacjach opracowaliśmy aplikację we współpracy z Juanem, żeby później udostępnić ją w App Store na iPady i iPhone’y. Aplikacja jest wizualną prezentacją naszej wyspy, a dźwięki to nagrania terenowe zarejestrowane przez dzieci w trakcie warsztatów oraz przez uczestników obozów sztuki dźwiękowej. Niektóre z dźwięków pochodzą z dzieł sztuki umieszczonych w przestrzeni publicznej, na przykład: Sonic Bikes (Kaffe Matthews), Pulsar Kite (Juan Duarte Regino) lub Xylophon-Marble-Instrument-Movement (Children of Hailuoto). Wszystkie te dźwięki można usłyszeć w Hailuoto.

Użytkownik aplikacji musi musnąć palcem wyspę i dzięki temu może posłuchać dźwięków z naszego otoczenia.

źródło: archiwum Hai Art

źródło: archiwum Hai Art

PODSUMOWANIE

Moja praca z dziećmi jest zasadniczo intuicyjna. Obserwacja pozwala mi i moim kolegom zaangażować się w pracę z dziećmi na wyspie. Podsumowałabym to tak, że pracując z dziećmi sama przechodzę pewną ewolucję – dostrzegam, że mają bystrzejsze umysły i znacznie lepsze możliwości zrozumienia większości przedmiotów, które wszyscy odbieramy jako „coś nowego”, na przykład przenośnych komputerów. Ale widzę także pewną próżnię. I w związku z tym moje pytanie: w jaki sposób możemy wziąć na siebie odpowiedzialność za wychowanie dzieci w dzisiejszych czasach? Jaką rolę odgrywają rodzice, społeczeństwo, edukacja? Jak należy uczyć uniwersalnej etyki, niezależnej od religii, narodowości oraz innych wartości, które dzielą ludzi? Przede wszystkim, aby stawić czoła tym wyzwaniom, wszyscy muszą pracować razem w jak najbardziej otwarty i włączający sposób; jak wygląda dyskusja nad tymi kwestiami i kto decyduje o tym, jak ma wyglądać program nauczania?

Moim zdaniem, klasyczny model edukacji nie nadąża za tempem, w jakim świat się zmienia; absolutnie kluczową sprawą jest, aby istniały miejsca, w których bez skrępowania stosuje się alternatywne formy nauczania, lepiej dostosowane do naszych nieustannie zmieniających się czasów, szybkiego rozwoju i tak dalej. Mam na myśli elastyczny i uważny sposób uczenia się. Nie mam wątpliwości, że dzieci będą umiały opanować technologie kiedy dorosną, martwi mnie jednak polityczny aspekt urządzeń, z których korzystają i leżące u jego podstaw struktury władzy, które wpływają na ich rozwój.

Spójrzmy chociażby na Internet. Dlaczego nie uczymy się bardziej szczegółowo i szeroko na temat Internetu? Myślę, że brak jest podstawowego poczucia odpowiedzialności, a z kolei zbyt dużo zaufania pokłada się w korporacjach.

Zdałam sobie sprawę z tego, że dzieci to ludzie idealni. I ciągle zadaję sobie to pytanie: co się z nami stało? Kiedy zaczęliśmy być tacy przerażeni, konformistyczni i tak bierni w kwestii podstawowych spraw, o które powinniśmy walczyć?

 

1 [www.soundsofeurope.eu, dostęp: 21.08.2015], [www.haiart.net/read.php?id=7305906, dostęp: 21.08.2015], [www.thecityrings.org].

2 [www.freesound.org, dostęp: 21.08.2015].